Wyjeżdżamy. Pakowanie, nerwy. Wszystko wzięłaś? Wszystko sprawdziłeś? Jedziemy i jedziemy. Upał straszny. Jedna granica, druga granica, pięknie po drodze, ale nawet się nie zatrzymujemy, bo już chcemy być na miejscu. No i Bułgaria. Jeszcze tylko jakieś 400km i jesteśmy. Sozopol last minute jak zwykle cudny wita nas wczesnym rankiem. Leniwie zaczyna się dzień, tylko sprzedawca arbuzów już idzie na targ. Nareszcie nasze ulubione Może Czarne i stary pensjonat i znajomi. Jest cudnie. Wieczorem siedzimy na oplecionej winem werandzie, gadamy, śpiewamy, co z tego, że oni po bułgarsku a my po polsku, wszystko rozumiemy. Śmiejemy się wspólnie. Wakacje, lato... wrócimy szczęśliwi i opaleni i będziemy miała za czym tęsknić. To dobrze, bo za rok znowu wakacje i nie musimy sie zastanawiać gdzie wyjechać.
Komentarze